Grzegorz "gsmok" Makarewicz,
Wzmacniacz lampowy "Petrus" wytwarzany jest przez małą manufakturę na Ukrainie. Nie jest mi znana liczba wyprodukowanych egzemplarzy - z pewnością jest niewielka - to jednak nie przeszkodziło w tym, że co najmniej kilka egzemplarzy tego wzmacniacza funkcjonuje w środowisku naszych krajowych zwolenników lampowego dźwięku. Cieszą się one niezłą opinią. Wzmacniacz bazuje na lampach 6S33S (tzw. "diabełkach") pracujących w klasie A i umożliwiających osiągnięcie mocy wyjściowej około 15W na kanał.
Fotografie wzmacniacza wykonał i wraz z opisem przekazał nam ZoltAn.
(Andrzej Żółtowski,
Produkowany seryjnie w latach sześćdziesiątych przez wschodnioniemiecką firmę VEB Kligenthaller Harmonikawerke (późniejsza VERMONA) w Kligenthall dwuwejściowy, mikrofonowo - instrumentowy wzmacniacz MV3, pomimo stosunkowo małej (12W) mocy wyjściowej był wyjątkowo udanym opracowaniem w swojej klasie jakościowej.
Grzegorz Makarewicz "gsmok"
Uwaga: 12.02.2012r. dodano schemat fabryczny wzmacniacza
Wzmacniacz lampowy produkowany przez POLKAT Wrocław. Konstrukcja dosyć kontrowersyjna jeśli chodzi o opinie posiadaczy. Niestety chciałoby się powiedzieć "niech zasłona milczenia spadnie na jakość jego wykonania". Myślę, że pokazane zdjęcia mówią same za siebie. Nie chodzi mi tu oczywiście o uszkodzenia związane z eksploatacją i przechowywaniem tego egzemplarza, lecz o szczegóły konstrukcyjne i sposób ich wykonania przez osobę o kwalifikacjach co najwyżej pomocnika kowala. Myślę, że najlepszym skróconym opisem wzmacniacza może być opinia Romka (Romekd) wygłoszona na Forum dyskusyjnym TRIODA:
"Wykonanie tego wzmacniacza to zupełna tandeta. Zdjęcia, które zostały zamieszczone w Galerii nie przekazują w całej okazałości jego prymitywizmu i bylejakości konstrukcji mechanicznej. To trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy, uważając żeby nie zrobić sobie krzywdy podczas rozbierania tego „cuda”. Gdyby w dzisiejszych czasach jakiś uczeń szkoły elektrycznej czy elektronicznej chciał oddać jakąkolwiek pracę i byłaby ona wykonana pod względem mechanicznym podobnie jak ten wzmacniacz, to nie zostałaby wysoko oceniona. Myślę, że grzejnik elektryczny na spiralę przy nim to prawdziwy majstersztyk wdzięku i elegancji. Ponadto konstrukcja elektryczna utrudnia jakiekolwiek modernizacje i ulepszenia, a wzmacniacz cechuje znaczny poziom przydźwięku sieci i szumów.
Jest jednak coś, co w tej konstrukcji zaskakuje! Pierwsze, że po 33 latach od momentu produkcji ten wzmacniacz ciągle działa, a pomiar pojemności kondensatorów elektrolitycznych wykazuje pełną ich pojemność i całkowitą sprawność (przynajmniej w posiadanym przeze mnie egzemplarzu). Drugie to fakt, że właściwości brzmieniowe tego wzmacniacza szczególnie, jeśli chodzi o reprodukcję muzyki w zakresie tonów niskich i średnich, (bo soprany nie brzmią już tak dobrze) są całkiem przyzwoite by nie powiedzieć, że bardzo dobre!
Zdaniem kilkudziesięciu osób, które odsłuchiwały u mnie ten wzmacniacz, brzmi on znacznie lepiej niż współcześnie produkowany amplituner kina domowego Sony „STR-DB930”, co wydaje się wręcz niewiarygodne.
Wydaje się to zaskakujące zważywszy na fakt, że konstrukcja elektryczna tego wzmacniacza to również pewne nieporozumienie, że przytoczę chociażby: brak podziału na sekcje uzwojeń transformatora głośnikowego (stąd sopran pozostawia wiele do życzenia), mimo że przekrój rdzenia 17,4cm2. wydaje się duży jak na moc 25W, praca lamp końcowych w układzie pentodowym (i to na lampach typowo telewizyjnych PL500, co na pewno nie pozostaje bez wpływu na poziom zniekształceń harmonicznych), czy prowadzenie napięć żarzenia lamp ścieżkami obwodów drukowanych, a nie np. skrętką dwuprzewodową zapewniającą mniejsze pole zakłóceń i przez to być może i przydźwięku 50Hz.
Wracając do wyglądu tego wzmacniacza to myślę, że na jego wygląd miało wpływ to, że wzmacniacze w tamtych czasach nie były tak popularne jak np. odbiorniki radiowe czy telewizyjne, które niekiedy swoim wyglądem stanowiły wspaniałą ozdobę niejednego wnętrza.
Mnie jednak ten wzmacniacz, mimo swego prymitywizmu, skłonił do powrotu do dawnych zainteresowań konstrukcjami wzmacniaczy lampowych i przez to mam do niego pewien sentyment."
Przejdźmy więc do galerii zdjęć. Zacznijmy od kilku fotografii obejmujących cały wzmacniacz.
Widok z przodu (fot.1). Płyta czołowa i drewniana obudowa z otworami wentylacyjnymi w postaci wąskich wycięć.
Fot.1.
Zdejmujemy obudowę (wymaga to specjalnych "przegubowych" śrubokrętów, pomocy dwóch osób i nieco środków uspokajających) i ukazuje się wnętrze w całej okazałości (fot.2). Trzeba przyznać, że wygląda naprawdę imponująco. Uporządkowana konstrukcja. Sekcja wstępna osłonięta metalową kratką. Różne egzemplarze Melomana różniły się szczegółami konstrukcyjnymi. Skorzystam tutaj ponownie z cytatu informacji od Romka:
Janusz Krzemień
Przedstawiam opis wzmacniacza stereofonicznego na lampach QQE03/12 w stopniu mocy. Lampy przeznaczone były do pracy w urządzeniach nadawczych, przeważnie w stopniach wyjściowych radiotelefonów FM na wysokich częstotliwościach 200 MHz. Nie były łatwym elementem konstrukcyjnym - stwarzały różne niespodzianki w postaci wzbudzania się układów i oscylacji. Wzmacniacz pracuje w trybie pentody w układzie Push-Pul 2 X QQE03/12 w klasie AB na każdy kanał. Na początku planowałem zastosowane transformatorów wyjściowych w układzie "Quad", lecz nastąpiły pewne trudności w realizacji.
Grzegorz "gsmok" Makarewicz
Wzmacniacz lampowy EgoVox pod względem ilości informacji dostępnej na jego temat należy do jednego z najbardziej "tajemniczych" produktów na naszym rynku. Moje poszukiwania w domowych zasobach bibliotecznych skończyły się na jednym artykule w prasie fachowej, a mianowicie na opisie testu systemu odsłuchowego pt. "Ścisła specjalizacja" w kwietniowym numerze miesięcznika Audio-Video z 2006 roku. Oceniany system odsłuchowy bazował właśnie na wzmacniaczu EgoVox na lampach EL34 w stopniu końcowym.
Rozpoczął Piotr zakończył i opracował Grzegorz "gsmok" Makarewicz,
Zamiast wstępu
Podobnie jak wielu pasjonatów przede mną i wielu po mnie postanowiłem samodzielnie zbudować wzmacniacz lampowy. Przyznaję, że nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o konstrukcje lampowe. Jestem jednak praktykiem, który "popełnił" już kilka układów i lutownica nie jest mi obca. Postanowiłem dosyć szczegółowo relacjonować proces budowy wzmacniacza. Zdecydowałem się tym samym na ryzyko popełniania błędów, które będą widoczne dla wszystkich odwiedzających tę stronę. Sądzę jednak, że warto spróbować. W ten sposób chciałbym zerwać z tradycją wielu stron w internecie, które pokazują wyniki końcowe prac konstrukcyjnych pomijając wszystkie, często bolesne szczegóły, które towarzyszyły osiągniętym rezultatom. Takie strony są bardzo ciekawe, ale wnoszą niewiele wartości praktycznych przydatnych takim "fachowcom" jak ja, którym czasami jest po prostu głupio zadawać nurtujące ich pytania bez obawy, że narażą się na pogardliwe wzruszenie ramionami "doświadczonych lampowców". No, ale dość już tego gadania. Biorę głęboki oddech i rozpoczynam relację.
Piotr
Czytaj więcej: Wzmacniacz lampowy czyli ciężkie życie krajowego konstruktora
Janusz Krzemień
Swego czasu postanowiłem zbudować mój drugi, duży 14-to lampowy wzmacniacz stereo pracujący w trybie triody (wcześniej wykonałem 16 lampowy wzmacniacz w układzie przeciwsobnym UL. w KL.AB, dzielony na właściwy wzmacniacz oraz zasilacz - relację zamieściłem na Forum TRIODA). W opisywanym wzmacniaczu wykorzystałem w stopniu końcowym lampy KT88 firmy Svetlana.
Grzegorz "gsmok" Makarewicz,
Po pulpicie sterowniczym typ PS-1 stałem się posiadaczem wzmacniacza 100Bis, który wchodzi wraz z pulpitem w skład zestawu elektroakustycznego 100-Bis. Dokładniej rzecz ujmując w skład zestawu wchodzą aż dwa takie wzmacniacze. Wzmacniacz, którego fotografie prezentuję jest w doskonałym stanie technicznym. Jedynym wyraźnym uszkodzeniem (oprócz zarysowań wynikających głównie z niewłaściwego przechowywania) jest niewielki ubytek plastikowej osłony stanowiącej płytę czołową wzmacniacza.
Wzmacniacz lampowy "Mikrus PCL86"
Grzegorz "gsmok" Makarewicz,
Lampa PCL86 należy do grupy tzw. "lamp telewizyjnych", czyli lamp stosowanych w odbiornikach TV produkowanych jako ostatnie modele telewizorów lampowych. W zasadzie modele produkowane na pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych ubiegłego wieku to już konstrukcje tranzystorowo-lampowe. Klasycznym przykładem takiego telewizora była "Libra" produkowana w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych (WZT). Z tą konstrukcja wiążą mnie wspomnienia sentymentalne, gdyż należałem do grupy tzw. "składaczy" którzy, jak sama nazwa wskazuje, zajmowali się składaniem tych telewizorów z części pozyskanych z "Bomisów" (młodsi użytkownicy internetu muszą trochę poszukać w sieci aby się dowiedzieć co to takiego).
Materiał przygotował "Dziadek"
Jest to w tej chwili w pełni sprawny egzemplarz niestety już nie na oryginalnych częściach. Końcówka mocy pracuje jak widać na pięknych lampach (6P3S), odwracacz fazy na 6N8 a przedwzmacniacze: mikrofonowy na EF183, zaś gramofonowy na EF80. Wskutek długotrwałego "pobytu" w mokrym pomieszczeniu niestety wszystkie kondensatory papierowe "umarły" i przy okazji większość rezystorów.
Strona 13 z 16